Autobus, Drogi Czytelniku, to naprawdę ciekawy tygiel charakterów i ról społecznych. To komedia dell'arte dla zmęczonych widzów-współaktorów.
Autobusami podróżuję od zeszłego roku i tak się widać składa, że pisane mi jest przebić "osiągnięcia" kolegów i koleżanek z czasów szkolnych pod względem wyjeżdżonych nimi godzin...
Do rzeczywistości autobusowej niejednokrotnie z pewnością nawiążę. Oto, co przykuło moją uwagę tym razem: żyjemy w fatalnych czasach.
Informacja o tym fakcie przekazywana jest z ust do ust niczym tajne hasło, wywołując kaskadę rosnącego niezadowolenia i malkontencji.
Dlaczego czasy są fatalne? Cóż to za pytanie! Przecież jest mnóstwo ku temu przesłanek: zdrowie, moralność, pogoda, polityka, młodzież, podatki, sąsiedzi... Nadaje się każdy powszechny, "społeczny" problem. ( Jeśli na przykład jesteś hodowcą bonsai, to prawdopodobnie nie znajdziesz w tłumie przychylnego słuchacza w temacie kwestii pielęgnacyjnych, chyba że drzewko zostało zmodyfikowane genetycznie...) Słowa-klucze można łączyć w dowolne kombinacje, na przykład: polityka prozdrowotna, niepłacenie podatków przez sąsiadów, czy wreszcie moralność dzisiejszej młodzieży. Stwarza to podstawy do nieskończonych konwersacji na temat fatalnych czasów.
Narzekanie odbywa się w stylu dowolnym - uwaga! można narzekać nawet, jak jest dobrze! To chyba jasne, bo przecież wtedy ma się co zepsuć. Zresztą co z tego, że w rodzinie wszyscy zdrowi, skoro wybory wygrał "niechciany" kandydat?
Porozumiewanie się na linii wzajemnego narzekania to podobno bardzo polska cecha, jednak chciałbym uniknąć wieszania czworonożnych przyjaciół człowieka wyłącznie na moich rodakach (;
Zrzędzenie, psioczenie, marudzenie na czym świat stoi...
No tak, przecież to f a t a l n e c z a s y..!
No tak, przecież to f a t a l n e c z a s y..!
A teraz, Drogi Czytelniku, weź do ręki lornetkę i popatrz przez nią za okno.
Ach nie, świat, który zobaczyłeś, w rzeczywistości wygląda znacznie lepiej. To nie on był brudny czy uszkodzony - ale nasza lornetka...
Rozumiesz? Czasem wystarczy tylko przetrzeć szkiełko, by widzieć wyraźniej to, co nas otacza.