wtorek, 22 listopada 2011

O przezwyciężaniu samego siebie

Blog mocno wyhamował tempo, co stanowi widoczny efekt nawarstwiających się w listopadowo-już-niebawem-przedświątecznym okresie obowiązków i osobistych dążeń, których momentami nijak nie potrafię ze sobą pogodzić...
Nadrobię to - obiecuję. W tym celu muszę jednak koniecznie i nie raz przezwyciężyć samego siebie.

Jakkolwiek zdawałoby się inaczej, Drogi Czytelniku, każdy z nas stanowi swoją największą trudność życia codziennego, toczącą się w krok przed sobą samym kłodę. Zasłaniamy sobie oczy, by przez palce patrzeć, a nie widzieć. Stwarzamy sobie lęki i fobie z mylnych bądź niepełnych wyobrażeń o świecie. Pozwalamy sobie na bierność ciała i umysłu "tylko jeden raz", a potem drugi i trzeci... Bywa, że lenistwo aż huczy i wstrząsa wszelkimi ambitnymi planami w posadach. Ambitne plany mają to do siebie, że bez mocnego i pewnego podparcia runą przy pierwszym wstrząsie.
Możemy wymawiać się zdaniem ogółu, przewrotnymi ideami, czy niepomyślnym losem i ingerencją sił wyższych. Jednak ostateczna decyzja i wola działania zawsze płynie od nas samych. Wola przemawia w każdym pojedynczym geście i najdrobniejszej czynności - każda z nich, jeśli tego zechcemy, będzie częścią wielkiego planu. Wszystko wpływa na wszystko, a wszystko to przecież tak wiele.

"Niemożliwe, my tacy słabi i nieudolni..."
Bzdura!

Prawda w oczy kole, Drogi Czytelniku. Kole w oczy, żebyś je otworzył.

piątek, 4 listopada 2011

O przemijaniu

Ludzie lubią mieć kontrolę nad otaczającym ich światem. Myślę, że stąd właśnie bierze się lęk przed śmiercią i przemijaniem.

Bóg jest transcendentny - to nikogo nie dziwi. 
Osoba, z którą żyjemy na co dzień, jest materialna - korzysta z tych samych materialnych przedmiotów, co my (a czy ktokolwiek wątpi w swoją materialność?), można ją dotknąć, a jak się skaleczy, to i nawet boli. 
Co w takim razie następuje w naszej psychice, kiedy ta osoba umiera?
Próba pogodzenia faktu już-niematerialności dotąd zupełnie materialnego człowieka. Nagła odległość i dystans przytłaczają. Konflikt logiczny jest o tyle bardziej nieznośny, że Bóg zawsze był nie z tego świata, natomiast człowiek taki właśnie "stał się" na oczach naszej świadomości. Idea zamiast dobrze znanego ciała.
Co więcej, tracimy wówczas element naszego doskonałego, zrównoważonego świata - to musi owocować w niepokój i sprzeciw. Utrata kontroli i niemożliwość zrozumienia fenomenu śmierci budzi lęk. Przecież boimy się naprawdę tego, czego nie rozumiemy.

Być może dlatego ludziom wierzącym w Boga łatwiej jest pogodzić się z istnieniem śmierci? To kolejne wysoce abstrakcyjne pojęcie, jak również wysoce abstrakcyjne zjawisko - wiemy, że wydarzy się w życiu każdego z nas, choć prawdopodobnie nigdy nie rozwiążemy jej zagadki. Nie mamy szans zrozumieć Boga, tak i nie da się zrozumieć śmierci. Bóg i śmierć nie są logiczne.

Z drugiej strony - czy człowiek nie jest przeznaczony do myślenia abstrakcyjnego? Błądzenie po śladach może nie zakończyć się dojściem do celu, jednak pozostając w drodze wiele jesteśmy w stanie wywnioskować uważnie przyglądając się śladom.