"Boimy się wirusa grypy, wirusa wściekłych krów, a nie boimy się bakcyla nienawiści, jaki wokół nas krąży. Nieraz człowiek pobożny, religijny, ma w sobie tyle złości. Jest zarażony. (...)"ks. Jan Twardowski
Dlaczego ludzie krzyczą na siebie w gniewie i zazdroszczą, kryją wzajemne urazy, ciało i duszę znieważają, i wybaczać też nie są skłonni?
Dlaczego ludzie, których mijam na ulicy, krzyczą w gniewie i zazdroszczą sobie, dla siebie nawzajem mają tylko brzydki bukiet czerstwych uraz, szkodzą na ciele i duszy, i odwykli od wybaczania?
Dlaczego krzyczymy cali czerwoni na twarzy, a wewnątrz gnijemy z zazdrości, urazy i niechęć serwujemy sobie z szybkością fast-fooda, by ciało i duszę nieprzyjaciela pognębić, nigdy przenigdy mu nie wybaczywszy?
Dlaczego, pytam, dlaczego krzyczę, zazdroszczę, chowam urazę, niszczę swoje i cudze ciało i duszę, czemu nie wybaczam?!
Może za kilkaset lat uda się opanować wszelkie choroby zakaźne, zahamować procesy starzenia, nowotworzenia, nawet choroby cywilizacyjne, by sięgnąć po wieczną młodość.
Wtedy apogeum osiągnąć może pandemia nienawiści: ludzkość chwyci za "bomby, miny, karabiny, czołgi" - i znów będzie jak dawniej.
Nie ma czasu do stracenia - to stan wyjątkowy! Należy podjąć profilaktykę na szeroką skalę.
Sęk w tym, że sami dla siebie jesteśmy tu lekiem i leczonym, terapią i poddawanym terapii. Szczepionką, szczepiącym i szczepionym jesteśmy wobec prawdziwie śmiertelnej choroby naszych czasów - nienawiści.