wtorek, 25 lutego 2014

O tym, co dalej

Zauważ, Drogi Czytelniku, że akcja znakomitej większości filmów rozwija się następująco: przedstawienie głównego bohatera i jego celu, stopniowe dążenie do celu, pojawienie się głównego antagonisty, nagła porażka głównego bohatera, podźwignięcie się z upadku, pokonanie głównego antagonisty i realizacja celu, pomyślne zakończenie sugerujące przyszłe długie i szczęśliwe życie. 
Stwarza to niejako przestrzeń do polemiki.
Bo, na ten przykład, może stoją przed bohaterem nowe trudności? Może nie wszystkim zdoła sprostać, czego film kolejny, gdyby nastąpiła ku temu sposobność, nie ukaże. Może stanie się bardziej człowiekiem, niż ikoną? Podda się, zwątpi? Tego nie pragniemy oglądać.
Nie mam na celu podważania bajkowych archetypów dobra i zła (są na swój sposób piękne i wszyscy wychowaliśmy się na nich), tylko obserwuję.

"Nawet najwięksi bohaterowie bywają czasem zmęczeni."
      ~ F. W. Nietzsche

wtorek, 18 lutego 2014

W tramwaju

Tramwaj numer cztery wtacza się z głośnym stukotem w pobliże przystanku. Tłum pospiesznie wsiada, ktoś usiłuje wydostać się na zewnątrz. Wyszedł. Tramwaj rusza.
Ludzie siedzą, stoją, patrzą w szyby, czytają darmowe gazety. Milczą, myślą, niektórzy z cicha rozmawiają o pogodzie.
Tramwaj stukocze miarowo o tory, kołysze pasażerami na nierównościach ulicy.
Każdy kołysany pasażer ma jakąś historię do opowiedzenia, a każda następna jest ciekawsza od poprzedniej. Zapyta kto o nie? Spisze je kto?
Toczy się, toczy maszyna. Kipi swym bogatym wnętrzem.
Tramwaj dociera do zajezdni. Milczące życie wylewa się z przedziału. Myśli dymią w niebo spod czaszek parostatków. 
Ulicą płyną ludzie do pracy, do domu. 
Idą, by tworzyć dalej wielkie historie, na wypadek gdyby kiedykolwiek ktoś o nie zapytał.

niedziela, 16 lutego 2014

O sądzie człowieka

Wysoki Sądzie Poznawczy, Szanowna Władzo Umysłowa,
Wnoszę wniosek formalny o niedokonywanie pochopnej oceny podług własnego systemu wartości. Sąd człowieka nie jest możliwy. To prawda, która nie do końca nawet mnie, stojącemu przed Trybunałem, podoba się w swoim brzmieniu - jednak przemówić trzeba, oby w stosowną porę!
"Hola, hola! Istnieją przecież pewnie uniwersalne wartości, którym każdy powinien się podporządkować - z nich więc rozliczajmy człowieka", zauważy ktoś. 
Powiem:
1. Kto określił granice i ustanowił prawa? Człowiek, sam dla siebie. Te zasady porządkują życie w społeczeństwie, ale równocześnie prowadzić mogą do niezdrowych zachowań, pospiesznych opinii i publicznego linczu wobec "niedostosowanych", co świadczy o pewnym kalectwie systemu, nie tyle nawet co wymyślających go ludzi.
2. Od momentu narodzin, jak świat długi i szeroki, człowiekowi wpajany jest, po czym samemu pół świadomie przyswajany osobisty system wartości. Nie wszystko, co zgodne z nałożonym prawem, w granicach tych indywidualnych porządków świata się mieści. Najwyższe "dobro" jednego człowieka może być najpodlejszym "złem" drugiego; jedna czynność w oczach dwóch obserwatorów może być jednocześnie "dobra" i "zła". Sytuacje, w których ludzie walczą o przetrwanie, stanowią tego dosadny przykład.
3. Są przecież ludzie, którzy nie mają jakiegokolwiek zmysłu moralności. Wychylenie "miernika normalności" osiągać może "zbyt dobrze" (vide postrzeganie świata w zespole Williamsa) albo "zbyt źle" (socjopatia). Ludzie ci, nieświadomi własnej naiwności (tak, nawet w tym drugim wypadku pozostaje to naiwność), nie są winni swojego istnienia, jako tacy nie odpowiadają za swoje czyny.
Wysoki Sąd raczy zauważyć, że były i są systemy skłonne eliminować takie naiwne jednostki - jakże wstrętnym jest fakt, że zawsze robią to pod sztandarem "dobra"..!
4. W swojej konstrukcji tak fizjologicznej, umysłowej i duchowej człowiek jest istotą niedoskonałą, przez co w swoim zachowaniu - nieprzewidywalną, a w poznaniu - omylną, także w żadnym momencie nie można na pewno stwierdzić, co "dobre", a co "złe".
5. Odnośnie wiary. Każda religia zakładająca istnienie Sądu Ostatecznego jednoznacznie powierza kwestię osądu nad człowiekiem w rękach Boga lub kilku bóstw. Jakim prawem próbuje więc mieć w tym współudział (nawet rzekomo pobożny; tym większy paradoks) człowiek?

Nieprawdą jest zatem, że wolno nam dokonywać bezmyślnej kategoryzacji ludzi na "dobrych" i "złych". Pragnę zwrócić uwagę na fakt, iż w procesie oceny nie oddziela się człowieka od czynu, słowa, postawy, co czyni ten proceder jeszcze bardziej pochopnym i krzywdzącym. 
Apeluję o przychylną decyzję Wysokiego Sądu Poznawczego oraz egzekwowanie jej w przyszłości przez nasze Szanowne Umysłowe Władze.
Z wyrazami szacunku
M.J.

sobota, 15 lutego 2014

O strumieniu myśli

Szacunek dla myślicieli, którzy w zgiełku życia potrafią odnaleźć czas i sposobność na uporządkowanie refleksji, sugestii, dążeń, opinii, sądów, wierzeń, marzeń i złudzeń; którzy uparcie pragną lichym kijem poznania odwracać bieg strumienia myśli, pchać go na nowe, pożądane tory. Samotny jest myśliciel w swojej pracy, a nieraz i bezradny, jak trzcina na wietrze. (Jednak to dalej trzcina Pascala, czyż nie?) 
Myśliciela myśl dowolna, dobrowolna bądź mimowolna dopaść może wszędzie i w każdych okolicznościach - jakże to krępujące mieć ją i mieć zarazem poczucie jej ulotności; jakże trudno myśli przebyć proces uświadomienia, a już zwłaszcza werbalizacji czy transkrypcji - jak mało z pomyślanego to  n a p i s a n e ! Myśl z tego przetwórczego procesu nigdy nie wyjdzie bez szwanku dla oryginalnej formy: jej trociny poniesie prąd strumienia. By tocząc swe letejskie wody, na przekór heraklitowej mądrości mógł przynieść je nam powrotnie lada dzień, lada rok, lada starość.
Póki co zbyt wiele myśl niknie w eterze wrażeń. Ich delikatna mgiełka jest wręcz irytująca.
Trzeba działać.