wtorek, 26 sierpnia 2014

O Bogu

(1 Krl 19, 1-14)

Poszedłem do świątyni na nabożeństwo. Zająłem miejsce w ławce.
A oto Pan przechodził.
Moje oczy zderzyły się z misternie zdobionymi ołtarzami, posągami z marmuru, kryształowymi żyrandolami i hebanowymi gablotami pełnymi złotych i srebrnych wotów dziękczynnych dla Pana; ale Pan nie był w zbytkach.
Po tym widoku wspaniała organowa muzyka skomponowana ad maiorem Dei gloriam dotarła do mych uszu i z miejsca przytłoczyła bogactwem formy, wyrafinowaną harmonią, kunsztem wykonania utworu przez wielce utalentowanego artystę; Pan nie był w muzyce.
Gdy utwór już wybrzmiał, kapłan jął wygłaszać kazanie, wyważone i dopracowane, retorycznie mistrzowskie, chwytające za serca i umysły słuchaczy, budujące w wierze; ale Pan nie był w przemowie.
Chwilę po kazaniu pewien stojący obok mnie człowiek zwrócił się w moją stronę i z serdecznym uśmiechem na twarzy podał mi dłoń ze słowami "Pokój z tobą!"
Pan przeszedł.
Zrozumiałem.