wtorek, 25 marca 2014

O wewnętrznej walce I

Drogi Czytelniku, dzisiaj opowiem Ci historię pewnego chłopca.
Chłopiec był bystry, ciekawy świata i lubiany przez koleżanki i kolegów; przenosiny do nowej klasy nie zmieniły tego stanu rzeczy.
Któregoś dnia na lekcji uczniowie przygotowali kartki z naklejonym pośrodku własnym zdjęciem - następnie dzieci miały za zadanie napisać na tych kartkach pozytywną cechę, którą widzą w każdym z właścicieli. Chłopiec też taką przygotował i ruszył do uzupełniania pozostałych "charakterystyk". W klasie zapanował naturalny pracowity chaos.
Po zakończeniu ćwiczenia nadeszła pora przedstawiania prac przez nauczycielkę. Najpopularniejsze było słowo "fajny", potem "miły" czy "silmy", czasem "mądry", z rzadka coś innego. Nie obyło się jednak bez komentarzy negatywnych ze strony dzieci, których zasób słownictwa cech pozytywnych wyczerpywał się na wyżej wymienionych.
Chłopiec, ku swemu zasmuceniu, przeczytał na swojej kartce "słaby", napisane kilkukrotnie przez kolegów.

Mijał czas, dzieci dorastały - cóż na to poradzić?
W kolejnych klasach szkoły podstawowej chłopiec zainteresował się nie tylko matematyką i naukami przyrodniczymi, ale także sportem: stawiać przed sobą cel i dążyć do niego - cudowne! Angażował się szczególnie w biegi długodystansowe, trenował swoją siłę i wytrzymałość, brał nawet udział w zawodach. Czy robił to z chęci udowodnienia kolegom, że się mylili? Może, ale naprawdę jego największym przeciwnikiem był on sam.
Na przerwach oprócz gry w "zochę", "ganiaka" i "tazo" panować zaczęły także brutalna gra w "monetę" i siłowanie się na rękę, co chłopiec jako wielkie wyzwanie, polubił najbardziej.
Po czterech latach, pod koniec szkoły, chłopiec pokonał w siłowym pojedynku ostatniego klasowego "mistrza", udowadniając tym sobie i pozostałym, że już nie jest więcej "słaby".

Jaki płynie morał z historii chłopca?
To mógł być każdy z nas, naprawdę. Ważne, by znać swój cel i pewnie do niego zmierzać - reszta ułoży się przy okazji.
Istotne, by wierzyć w siebie i mieć nadzieję, która jak określiła prof. de Walden-Gałuszko, jest "szansą na spełnienie się najmniejszych dobrych oczekiwań większych od zera."
Należy także mieć dosyć dziurawą pamięć, osobliwie w kwestii doznanych krzywd. Zapalczywość prędzej lub później rujnuje największe dzieła.
Koniecznie trzeba zachować szacunek wobec oponentów, w tym, o czym często się zapomina, wobec siebie.

Takiej gorliwej i pokornej wewnętrznej walki życzę Ci dziś, Drogi Czytelniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz