niedziela, 29 marca 2015

O Gigantach

"Jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów. W ten sposób widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie dlatego, ażeby wzrok nasz był bystrzejszy, lub wzrost słuszniejszy, ale dlatego, iż to oni dźwigają nas w górę i podnoszą o całą gigantyczną wysokość."
Bernard z Chartres

Przychodzimy na świat. 
Dorastamy w ramionach, 
w cieniu Gigantów.
Poznajemy otoczenie z poziomu ich silnych barków.
Dorastamy
i wzmacniamy się.

Wreszcie, gdy ramiona Gigantów
to dla nas przestrzeń zbyt mała,
sami stajemy się Gigantami.

środa, 18 marca 2015

O zmianie

Aby stać się lepszym człowiekiem, porzuciłem wszystkie złe czyny - a zrobiłem to z takim rozmachem, że zaniechałem przy okazji wielu czynów dobrych. Stałem się obojętny, nijaki, co uplasowało nowego mnie gdzieś daleko pode mną starym.

poniedziałek, 9 marca 2015

O głupocie

"- Tak nie można, proszę pana, nie można - skwitowała opowieść Merceditas, oparta o drzwi księgarni, z dala od rąk Fermina. - Ten biedaczek to człowiek dobry jak świeży chleb i nikomu nie wadzi. A że lubi się przebrać za babę i sobie gdzieś tam pośpiewać? No i co z tego? Ludzie są obrzydliwie źli.
Don Anacleto milczał, spuściwszy wzrok.
- Są głupi, a nie źli - zaprotestował Fermin. - Głupi. To nie to samo. Zło zakłada jakąś moralną determinację, jakiś zamiar i pewną myśl. A głupiec nie pomyśli ani się nie zastanowi. Działa instynktownie, jak zwierzę, przekonany, że robi dobrze, że zawsze ma rację; dumny, że przypierdala, za przeproszeniem, każdemu, kto widzi mu się inny od niego samego, i wszystko jedno, czy dlatego, że innego koloru, wyznania, języka, narodowości, czy też, jak w przypadku don Federica, dlatego, że lubi inaczej spędzać czas wolny. Źli ludzie jeszcze mają swoje miejsce na świecie, zbyteczni są skończeni głupcy."
Carlos Ruiz Zafón, Cień wiatru

środa, 4 marca 2015

O uśmiechu

Wracałem dziś rozkopaną brudną ulicą po długim i żmudnym dniu zajęć. Było szaro, zbierało się na deszcz. Pośród takiej aury, snując za sobą wielki tobół myśli, zmierzałem do domu po zasłużony odpoczynek.
Wówczas dostrzegłem idących z naprzeciwka dwoje młodych ludzi, wyróżniających się z burej masy zasępionej gawiedzi: kolorowo ubranych, radosnych, rozprawiających o czymś żywo. Widząc taką parę, mimowolnie uśmiechnąłem się.
Po czym pomyślałem: do jasnej cholery - to przecież takie proste! Jeśli chcę, aby ludzie się uśmiechali, sam muszę się do nich uśmiechać, aby mój widok, podobnie jak widok napotkanych przeze mnie dwojga ludzi, tworzył wyłom we wszechogarniającej szarości ducha. 
Spróbuję przekuć tezę na praktykę, niemniej jednak zachęcam do eksperymentowania z uśmiechem we własnym zakresie :)
"Gdybyś myślał, że jesteś szczęśliwy, byłbyś nim." - Voltaire