Ginę, rozpadam się. Każdej części mojego, każdemu mojemu celowi oddaję cząstkę siebie, poświęcam je, aż w końcu mnie nie ma. Czuję, że ani pół tchnienia nie jest już moje, nie mnie się należy. Czy można zejść z raz obranego szlaku, zawrócić, obejrzeć się i nie stać się słupem soli? Jest jakaś ucieczka? Daj mi sen, słodki sen mi daj. I zapomnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz