niedziela, 16 października 2011

O pełni życia

Nie wychodź wieczorem z domu - nie wiadomo, kogo spotkasz.
Nie uprawiaj sportu - łatwo nabawić się niepotrzebnej kontuzji, zresztą po co się przemęczać? 
Nie trenuj wspinaczki - liny i przyrządy asekuracyjne mają swoją wytrzymałość.
Nie zadawaj pytań - uznają cię za nieuka i głupca.
Nie żegluj - możesz rozbić łódź, wypaść za burtę, utonąć.
Nie rozmawiaj z nieznajomymi - to źli ludzie.
Nie chodź po górach - niechybnie potkniesz się, złamiesz nogę, spadniesz ze skały.
Nie okazuj publicznie emocji - pomyślą, że jesteś wariatem.
Nie kochaj - zostaniesz zraniony.

Takie i inne zagrożenia możemy napotkać, żyjąc. Strach krępuje nam ręce, ba, krępuje naszą wolę - nie warto, bo nie wyjdzie, nie uda się, będzie nie tak, jak chcieliśmy na początku, żeby było.

Czy jednak życie nie składa się z samych prób? Daje wybór: spróbuj, człowieku, albo przejdź obojętnie dalej.
Postawa widza również jest dopuszczalna - ale ręce i serce widza zawsze pozostaną puste.

Sądzę, że warto żyć pełnią życia, chociaż życie niewątpliwie grozi śmiercią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz