środa, 15 lutego 2012

Sprawy życia i śmierci

"Nie trzeba opisywać, z jakim uczuciem patrzałem na te marmurowe tablice w przeddzień wyjazdu do Nantucket i w mrocznym świetle pociemniałego, ponurego dnia odczytywałem losy wielorybników, którzy odeszli przede mną. Tak, Izmaelu, ten sam los może stać się twoim udziałem. Ale jakoś rozpogodziłem się znowu. Rozkoszna to zachęta do wyprawy, wyborne perspektywy awansu, jak się zdaje; zaiste, strzaskana łódź da mi patent na nieśmiertelność. Tak, śmierć tkwi w tym wielorybniczym rzemiośle - bezmowne, szybkie, chaotyczne załadowanie człeka do Wieczności. Ale co potem? Coś mi się widzi, żeśmy się grubo pomylili w tych sprawach Życia i Śmierci. Coś mi się widzi, że to, co tu, na ziemi, nazwano moim cieniem, jest moją właściwą treścią. Tak mi się wydaje, że gdy oglądamy rzeczy duchowe, zbyt się upodabniamy do ostryg, które przypatrując się słońcu poprzez wodę, sądzą, że ta zwarta toń jest najprzejrzystszym powietrzem. Zdaje mi się, że ciało moje to jedynie osad lepszej części mojej istoty. Toteż niech ciało moje zabiera, kto zechce, niech je zabiera, powtarzam; ono mną nie jest. I dlatego niech żyje Nantucket! A strzaskanie łodzi i strzaskanie ciała niech przyjdzie kiedy wola; albowiem duszy mojej nawet sam Jowisz roztrzaskać nie jest w stanie."
Herman Melville, Moby Dick czyli biały wieloryb

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz