środa, 30 grudnia 2015

O przygodach

Kiedy stary rok dobiega końca, a niebawem przyjdzie oswoić się z nowym, zaczynam szczególnie intensywnie wspominać przygody ostatnich 365 dni...

Początek stycznia. Srogi wiatr i pięć minut dobrej pogody na szczycie Babiej Góry. Potem zejście w strugach deszczu, nocleg pod namiotem na Słowacji, blok bigosu i kolędy śpiewane na pokrzepienie. Od rana marsz w zamarzniętych zbrojach z kurtek i żywienie samą czekoladą - wieczorem zasłużony wypoczynek w ciepłej chacie studenckiej.
I drugi raz w górach: śnieżnobiały zimowy Beskid Żywiecki oglądany w samotnej wędrówce. Cel: spotkanie z drużyną na Zagroniu.

Luty wspominam jako okres intensywnej pracy i nauki - nie tylko przedmiotów medycznych, ale również nawigacji terestrycznej i zliczeniowej, locji morskiej i lektury orzeczeń Izby Morskiej. Zapach żywicy epoksydowej z hangaru, gdzie powstają czółna. Śnieg padający nad ranem na twarz przez otwarte wiatrem okno, gdy przyjaciele zmagają się z podmuchem zimy w nie aż tak dalekich górach.

Marzec - przyroda budzi się do życia i zmienia barwy; ja też zmieniam barwy wraz z nią. To czas zbioru owoców pracy instruktorskiej: od teraz mundur "skauta morza", na mundurze - zielona lilijka i podkładka pod Krzyżem Harcerskim. Marzec to także podsumowanie i zakończenie przygody kursu podharcmistrzowskiego, to dwa niepozorne drewienka na mojej szyi, które są cenniejsze, niż jakakolwiek srebrna czy złota przypinka. Spotkania, i ludzie, wspomnienia i przeżycia..!

W kwietniu dane mi było po raz kolejny zobaczyć góry w jednodniowej wędrówce po Beskidzie Małym ze wspaniałymi ludźmi, których chyba nadal znam ciągle za mało... Służba na harcerskich regatach - twarda, wszak wszystko musi być jak w Marynarce!

Rowerowe eskapady na rozpoczęcie sezonu jeszcze nigdy nie sięgnęły zenitu, jak na przełomie kwietnia i maja - rowerowa majówka i hasło, że zawsze można pójść o krok dalej, bo ciekawość, co znajduje się za następnym rogiem, za kolejnym zakrętem, jest niezaspokojona. Rudy Raciborskie, Stodoły, Zalew Rybnicki i trudne ostatnie kilometry. 
Tydzień później mijamy Górki Zachodnie w weekendowym rejsie zatokowym. Postój w helskim porcie, wsparcie szantymena w tawernie u Morgana, spacer po półwyspie i zawody wytrzymałościowe w jeszcze zimnej morskiej wodzie. Noc na morzu w dryfie, szkwały i przechyły, długa wachta aż po świt. Spotkanie ze Zjawą niespełnionej miłości w gdyńskim porcie.

Czerwcowa kulminacja przygód na morzu. Co tam sesja: to przecież egzamin na jachtowych sterników morskich! Chwile zagubienia i zwątpienia, manewry, wspólne rycie teorii żeglowania i niekończące się rozmowy w kubryku. Wypad po godzinach na trzebieską riwierę, powroty z morza w rytm Queen i Depeche Mode. Życie, nierealne życie Kubańskiej Wolności. Stres i porażki - i wielki zespołowy sukces, i wizyta na cmentarzysku polskiego żeglarstwa, i długi powrót do domu. A mieliśmy uprowadzić jacht na duńskie wyspy...
Na deser miesiąca koncert oczekiwany od kilku dobrych lat, jakże dobry..!

Lipcowy ciepły, choć wietrzny dzień i trzech śmiałków wyruszających na spływ pontonowy. Trasa pozornie pospolita, ale bardzo malownicza: Kłodnica - Odra - Kanał Gliwicki. Ukryte piękno brudnej rzeki, walka z cofką, przenoska i żeglowanie z użyciem koca ratowniczego. Zejście na ląd, na ziemię. Sprawy służbowe, dużo spraw, szefie, do załatwienia.
Twarda służba przynosi owoce. Harcerska praca, życie w lesie skutkują krzepkością rąk i nóg, zdrową opalenizną, szczerą radością wymalowaną na twarzy. Nierówne starcie żeglarskich umiejętności ze sprzętem i kawalkada przypałów nie były w stanie tego przyćmić. Trzy harcerskie watry łączące ludzi w kręgu ognia na dobre i na złe. Nieskończona wzajemność oddziaływań, którą już zabiorę ze sobą wszędzie, choćbym szedł bez plecaka. A przecież prawdziwa przygoda z Metodą dopiero się zacznie...

Co za upał był w tym sierpniu! Jeden wielki, zlany gorącem i parujący potem upał. To miesiąc pracy na dwa fronty: ostatnie praktyki wakacyjne w szpitalach, praca w przystani motorowodnej. Wspaniali ludzie, nowe umiejętności i doświadczenia. Dużo roweru = dobrze. Kolejne powroty - tym razem salwowanie się ucieczką od gorąca na gliwickie kąpielisko, po kilkunastu latach rozłąki. No i towarzystwa nie zamieniłbym na żadne inne.

Jak to? Czy do tej pory robiłem wszystko źle..? Nie, ale może być jeszcze lepiej - to wrześniowe zanurzenie w metodzie harcerskiej, to poranne pływanie w Jeziorze Lucieńskim, to moc siły ciała, siły rozumu i siły ducha; poddawane naprężeniom. Wyjście ze strefy komfortu = rozwój. To takie proste. Las, las, las, ludzie i mnóstwo myśli. Przeżycie, które smakuję i trawię do dziś.
We wrześniu wraz ze wspaniałą żeglarką, najdroższą mi osobą, opłynąłem Jezioro Turawskie. Spacery w lesie, rozmowy. I jaki spokój.

Wzajemność oddziaływań atakuje ze zdwojoną siłą w październiku za sprawą kursu przewodnikowskiego, w komendzie którego miałem przyjemność się znaleźć. Tyle pomysłów, ilu nas tam było, wiedza i kuźnia doświadczeń. Jestem pewien, że wszyscy wyjechaliśmy nie tylko bardziej zmęczeni, ale i mądrzejsi. Ośrodek w Łączy nigdy nie wydawał mi się taki piękny.

Trudne, ale pouczające spotkanie z Człowiekiem w szpitalu psychiatrycznym. Trudno przestać zastanawiać się nad rozwiązaniem zagadki,  trudno przestać myśleć nad kruchością ludzkiego umysłu...
Zimny i wietrzny listopadowy dzień, a ja stoję okutany w pałatkę na środku mostu na Wiśle w Płocku i wpatruję się w fale. Jestem przecież Strażnikiem Mostu i oczekuję wędrowców, którzy są godni otrzymania Świętego Graala Harcerstwa! Za chwilę ogrzeję się w ciepłym pomieszczeniu, i ponownie zobaczę ludzi, których znam tak krótko, a z którymi zdążyłem się tak bardzo zżyć. Weekend tak intensywny, że wrażeń starczyłoby na cały miesiąc. Przygody, przygody, przygody daleko poza strefą komfortu. To wiatr czy radość wyciska łzy podczas pierwszego lotu samolotem? I kajaki w listopadzie... Dużo wyzwań, moc wrażeń, idealny rozruch przed twardą pracą na nowym polu służby. Srebrny sznur bywa ciężki - ale ile sił daje, nie sposób wypowiedzieć.

Wschód słońca na Baraniej Górze w grudniu? Jasne! Nocne marsze, autostopowe zaskoczenia, wczesna pobudka, chmura na oblodzonej wieży - mizerna widoczność. Kolejne etapy wędrówki jak kolejne etapy gry. Przeładowanie tekstury; chmura znikająca w mgnienie oka i cudne ostre rysy Tatr na zimowym niebie. Orzech kokosowy rozbity o lód i zejścia bardziej uciążliwe, niż suma podejść.
Zauważaliśmy Człowieka - to piękne. W miejsca smutne i pozbawione nadziei Światło Betlejemskie wniosło dużo radości. Moja rodzina chyba nigdy nie miała jeszcze okazji, by aż tyle kolędować. Muzyka zapewniła uśmiech na twarzy, podstawę dialogu, zachęcała do wspomnień. Wiem już, że to ważne, aby odkryć, co naprawdę umie się robić - a potem poszukiwać, jak wykorzystać tę umiejętność, by czynić świat coraz lepszym. Takie Święta w nas mogą trwać cały rok.
I jeszcze wyjazd właściwie służbowy, ale radosny i tchnący nadzieją na pomyślną realizację przyszłorocznych planów harcerskich. Góry, nawet napotkane przelotnie, mają w sobie wyjątkową moc.

Teraz, kiedy szczególnie intensywnie wspominam wydarzenia mijającego roku, życzę sobie i Tobie, Drogi Czytelniku, wielu niezapomnianych przygód w 2016 roku.
Za Terrym Pratchetem pragnę powtórzyć: "obyś żył w ciekawych czasach".

O dezintegracji

Ginę, rozpadam się. Każdej części mojego, każdemu mojemu celowi oddaję cząstkę siebie, poświęcam je, aż w końcu mnie nie ma. Czuję, że ani pół tchnienia nie jest już moje, nie mnie się należy. Czy można zejść z raz obranego szlaku, zawrócić, obejrzeć się i nie stać się słupem soli? Jest jakaś ucieczka? Daj mi sen, słodki sen mi daj. I zapomnienie.

sobota, 26 grudnia 2015

O uciekaniu myśli

Dzisiaj, po niemałej przerwie, gorzka autorefleksja:
Żyję za szybko. 
Sukcesywnie udaje mi się podołać kolejnym obowiązkom, których się podejmuję. Potrafię nawet przy tym wszystkim przeżyć niemal każdy dzień. 
Ale ilekroć przychodzi refleksja - nie zdążam wycisnąć z niej jej całej kwintesencji, nie zapisuję w porę ulotnej myśli wyrywającej się do lotu.
Ile już takich niesfornych myśli mi uciekło! Dajcie mi za każdą z nich chociaż jedną złotówkę, a wkrótce byłbym bogatym człowiekiem.
Stary rok dobiega końca, ale na zmianę nigdy nie jest za późno - każdy dzień, każda godzina, ba, każda nowa chwila wita mnie z nową szansą; szansą na zmianę. 
Od teraz zaczynam zapisywać refleksje w zeszycie - papier jest cierpliwy i wiele zapamięta. 
Liczę na to, że wiele z zachowanych myśli uda mi się niebawem uplastycznić, uformować i przekuć w osobisty wewnętrzny zysk. 
Może będzie lepiej.

piątek, 13 listopada 2015

Szarość




Szarość przeciętnego dnia
Wieczny otępienia stan
Drętwe czyny, w oczach piach
Nie wiesz w końcu co i jak

Szare drzewa, szara trawa,
Szarzy ludzie, szare bloki
Dookoła mur piętrzy się wysoki
Szare gesty i emocje
Jak się przebić masz
Szarość cię pochłania, szarość w tobie trwa

Nie chcesz więcej, niż byś mógł
Toniesz w bagnie pustych słów
Nie chcesz więcej, niż byś chciał
Znowu głową sięgasz dna

Szarość – każda chwila tak
Trawi rozum, budzi strach
Bylejakość, w oczach łza
Zatraciłeś „co i jak”

Szare słońce nad twym światem,
Bladoszare smutne twarze
Nie wystawaj z tłumu, nie sięgaj do marzeń
Szarą masę ludzką nosi
Chora szara ziemia
Podnieś głowę, zmieniaj to! Co masz do stracenia

Póki w piersi jeszcze dech,
Póki serce tłoczy krew
Chwyć za kraty, wyłam je
Wstań i krzycz: nie zgadzam się! 


Nie zgadzam się!


6.11.2015 r.

środa, 7 października 2015

Przesłanie III

Zbigniew Herbert
Przesłanie Pana Cogito

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo

bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rozrachunku jedynie to się liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys

i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie

strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych

strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy

czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę

powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny Idź

wtorek, 29 września 2015

O myśleniu

Słowami Walta Whitmana (którego często tu ostatnio cytuję) pragnę podsumować moją dotychczasową twórczość:
"Wszystkiemu, co oznaczam jako moje własne, winieneś
   przeciwstawić to, co twoje,
W przeciwnym razie stracony to czas, gdy mnie nasłuchujesz."
Nie skamlę razem ze skamleniem pospólstwa,
Jakoby miesiące były drążoną przez pustkę przestrzenią
   a gleba pod nogami błotem tylko i szlamem.
Skamlenia i skruszone czołgania się wmieszajcie do proszków
   dla chorych, przystosowanie zostawcie krewniakom najdalszym;
Co do mnie, noszę kapelusz, jak mi się żywnie podoba,
   w domu albo na dworze."
Walt Whitman, Pieśń o sobie samym
Odważcie się, drodzy bracia i siostry, myśleć samodzielnie. Poznawać i drążyć do korzeni mądrości tego świata. Bez ustanku poszukiwać i odkrywać tak, abyście już żadnej prawdy nie przyjęli za pewnik prędzej, niż dopiero gdy stanie się wasza, własna, osobista.

czwartek, 17 września 2015

O harcerstwie

"Słyszałem, co mówcy głosili, mowę o początku i o końcu,
Ale ja o początku nie mówię ani o końcu.

Nigdy więcej nie było początku, niźli dziś,
Nigdy więcej młodości i starości, niż teraz,
I przenigdy więcej istnieć nie będzie doskonałości, niż teraz,
Ni niebiosów, ni piekieł, niźli dziś."
W. Whitman,
Pieśń o sobie samym

Dzisiaj opowiem o czymś bardziej osobistym.

Dzisiaj mija równe 11 lat od dnia, w którym ostatecznie dałem namówić się kolegom ze szkoły i przyszedłem na moją pierwszą zbiórkę harcerską. To był piątek, pogodny, słoneczny dzień. Zaczynałem naukę w gimnazjum i niewiele wiedziałem o harcerstwie, a tym bardziej - o życiu.

Dzisiaj być może wiem o nim niewiele więcej, ale właśnie dzięki harcerstwu przeżyłem tak ogromną ilość niesamowitych rzeczy, które długo długo jeszcze i ciepło będę wspominał:
wędrówki po górach, wyżynach i nizinach, rejsy morskie i spływy, włóczęgi w nieznane, z mapą i bez mapy, nieskończone godziny dyskusji o sprawach ważnych, Bogu, przyjaźni, rodzinie, tyleż samo godzin śpiewu i muzykowania aż po świt przy dogasającym żarze ogniska, współodczuwanie z przyrodą w samotności ciemnego lasu, rozmowy szeptem o tym, co najważniejsze, magia tajemnej obrzędowości w kręgu ognia, liczne próby i wyzwania, wystąpienia publiczne, służba społeczna, wszechstronna praca nad sobą, wreszcie wychowywanie siebie i młodych ludzi w duchu mocnych, ponadstuletnich ideałów.

Dzisiaj wiem, że bez harcerskiego fundamentu bez wątpienia nie byłbym tym, kim jestem dzisiaj.

Dzisiaj przeżywam i smakuję jeszcze wrażenia z harcerskiego kursu kształceniowego, który rozpocząłem w minionym tygodniu. Pięć intensywnych dni spędzonych w lesie z grupą niesamowitych ludzi, chłonięcie wszystkimi porami ciała przyrody, odczuwanie na własnej skórze prostoty harcerskiej metody wychowania - poprzez to przeżycie nauczyłem się chyba drugie tyle, ile już wiedziałem.
Pozostając też pod dużym wrażeniem książki druha Marka Kameckiego pt. "Stosowanie metody harcerskiej w drużynie harcerzy", pozwolę sobie gorąco zachęcić do jej lektury wszystkich moich przyjaciół-wychowawców i zacytuję fragment:
"Żeby wstąpić do harcerstwa trzeba być szurniętym. Ale świat toczy się naprzód dzięki szurniętym. Przeciętni zjadacze parówek czołgają się przez życie wśród narzekań aż do emerytury. >>Żebyśmy tylko zdrowi byli...<<. Harcerstwo staje naprzeciw takiej filozofii i woła: >>Do odważnych świat należy - tyle jesteś wart, ile zrobisz dobrego dla innych!<<. Bo w ostatecznym rozrachunku nie chodzi nam przecież o to, żeby ukształtować jednostkę przeciętną i pokorną, przemykającą przez życie ukradkiem, podatną na czyjekolwiek wpływy (nasze też!), ale o człowieka samodzielnie postrzegającego rzeczywistość i świadomie tworzącego swoje życie. Przyzwyczajeni do narzekania na to, że żyjemy w trudnych czasach, nie zdajemy sobie sprawy, że w każdej epoce ludzie narzekali na współczesność, na upadek obyczajów, stawiali za wzór dawne społeczeństwa. W każdych czasach za niezależność i wolność trzeba było też płacić cenę - raz większą, raz mniejszą, bo nie ma nic za darmo. Jeżeli nie chcesz płacić, to musisz pogodzić się z tym, że inni za ciebie ułożą twoje życie - edukację, pracę, miłość, małżeństwo, wiarę. Staniesz się konsumentem. Co w tym złego? Nic. Prawie nic. I w tym >>prawie<< zamyka się cała prawda o losie człowieka. >>Sprzedaj wszystko, co masz i chodź za mną<< usłyszał pewien młody człowiek, którego rodzice dobrze urządzili. Czy Jezusowi, gdy to mówił, chodziło o pogardę dla rzeczy materialnych? Nie - chodziło mu o cenę, jaką trzeba zapłacić za to, żeby nasze życie nabrało sensu. Gdy w czasie okupacji Niemcy wieźli warszawską ulicą ludzi z łapanki do obozu koncentracyjnego, jedynie Alek wyskoczył z samochodu. Czy pomogły mu w tej decyzji podchody i gry harcerskie? Czy dzisiaj wychowujemy ludzi, którzy w odpowiedniej chwili potrafią powiedzieć tak jak Alek: >>Chodu, panowie<<?"
M.Kamecki, Stosowanie metody harcerskiej w drużynie harcerzy

Dzisiaj uśmiecham się do każdego z tych wielkich i drobnych wrażeń w czasie niemal połowy mojego życia.
Jestem wdzięczny.

Czuwaj!

poniedziałek, 14 września 2015

Przesłanie II


Objazdem na przełaj Stanów ruszamy w drogę,
(Tak jest, na przełaj świata, gnani podmuchem tych pieśni,
Ku wszystkim żeglując stąd lądom, ku wszystkim morzom),
My, gotowi pójść na naukę do wszystkich, pouczać wszystkich, oraz umiłować wszystkich.
Bacznie oglądaliśmy pory roku, które hojnie rozdają siebie i zanikają,
I powiedzieliśmy: czemuż by mężczyzna lub kobieta nie mieli czynić tak, jak pory roku, czemu nie rozlewaliby się nadmiarem, jak one?

Chwilę wstrzymujemy się w mieście każdym i w każdej wiosce,
Przerzynamy Kanadę, Północo-Wschód, rozległą dolinę Mississipi, oraz Stany Południa,
Ważąc je sobie jednako, podchodzimy do każdego ze Stanów,
Samych siebie wystawiamy na próbę i mężczyzn oraz kobiety zapraszamy, by usłyszeli wezwanie,
Do siebie to powiadamy: zapamiętaj, nie lękaj się, szczery bądź, jawnie głoś ciało i duszę,
Wstrzymaj się chwilę i nadal stąpaj swą drogą, bądź szczodry, powściągliwy, dziewiczy, jak magnes pociągający,
I niechaj to, co roztrwonisz, wraca w następstwie, jak pory roku wracają,
I obyś takim być zdołał, jak one.
Walt Whitman, Objazdem na przełaj Stanów

wtorek, 8 września 2015

Słówko o

Człowieku
czy jesteś swoim strachem uprzedzeniem zaślepieniem
czy naprawdę ty zatopiony w nich
może sam wbijasz w siebie jak okruchy lodu

Jesteś przecież
ty
i wszystko inne obok
strach uprzedzenie zaślepienie
ból upadek depresja
nawet radość miłość spełnienie
stawiam przed tobą życie i śmierć
wybierasz jedno wybieraj mądrze

Za Whitmanem opiewam nowoczesnego człowieka

jesteś przecież
ty
i wszystko inne obok
przed tobą na wyciągnięcie myśli
twoje ręce wspaniałe narzędzie
rozum twój roztropny sędzia
serce niepokorny sługa choć bardzo gorliwy

Jesteś
nieskończoną możliwością

piątek, 28 sierpnia 2015

Przesłanie I

***

zgłębij marzenia
bo slogan cię pożre inaczej
(drzewa są własnymi korzeniami
a wiatr jest wiatrem)
sercu zaufaj
gdy morza ogień ogarnie
(i żyj miłością
choć gwiazdy pędzą wspak)
czcij przeszłość
lecz przyszłość z radością przyjmij
(do tańca z własną śmiercią pójdź
na waszym weselu)
nie przejmuj się światem
jego łotrami i bohaterami
(bo bóg kocha dziewczyny
i ziemię i dzień jutrzejszy)

Edward  Estlin Cummings

czwartek, 13 sierpnia 2015

O złotej karecie

Mówią, że każdego z nas tylko raz mija  z ł o t a  k a r e t a  - ucieleśnienie wielu pragnień i okazja do odmiany swojego życia. Sztuką jest wyczuć właściwy moment; nie przegapić go, gdy posłyszymy stukot jej kół na bruku drogi, którą zdążamy uparcie przed siebie.
Wyciągnąć rękę i w biegu złapać poręcz, czy niepewnym ryzyka pozostać w dobrze znanej, bezpiecznej i skostniałej sytuacji? Wówczas wybór będzie należeć do Ciebie, Drogi Czytelniku. 

Czy rozpoznasz tę chwilę?

wtorek, 11 sierpnia 2015

Robotów o Bogu dialogi

- (...) Zauważ, proszę, że świat zniewolony do samego dobra jest takim samym przybytkiem niewoli jak świat zniewolony do samego zła. Czy zgadzasz się ze mną, Dagdorze?
Historyk, do którego zwrócone było pytanie, przytwierdził i zabrał głos.
- Znane mi są, jako dziejopisowi wiar, teogonie, podług których Bóg urządził świat niezupełnie doskonały, który jednak ruchem prostym bądź zygzakowatym, czy po spirali zmierza do perfekcji, czyli znane mi są doktryny, według których Bóg jest to bardzo duże dziecko, puszczające zabawki we "właściwym" kierunku, gwoli swej uciesze. Znam też nauki nazywające doskonałym to, co już jest, by się zaś rachunek tej doskonałości zgadzał w bilansie, robią w nim poprawkę i ta poprawka nosi imię diabła. Lecz zarówno model bytu jako zabawy w puszczanie kolejek z rozkręcającą się sprężyną wiecznego postępu, który dźwiga stworzone coraz sprawniej tam, gdzie coraz lepiej, oraz model bytu, w którym świat jest boksem Jasności i Mroku, walczących przed Bożym sędzią ringowym, jak i model świata, w którym niezbędne są cudowne interwencje, czyli Stworzenia jako psującego się zegarka i cudu jako Bożej pincety, dotykającej werków gwiazdowych, żeby podkręcić, co należy, jak też model świata jako smacznego tortu, w który powtykane są ości diabelskich pokus - wszystkie one stanowią obrazki z elementarza rodzaju rozumnego, to jest książeczki, którą dojrzały wiek odkłada ze wzruszoną melancholią, ale i ze wzruszeniem ramion, na półki dziecinnego pokoju. Nie ma demonów, jeśli nie uważać za demona wolności; świat jest jeden i Bóg jest jeden, i wiara jest jedna, przybyszu, a reszta jest milczeniem."
Stanisław Lem, Dzienniki gwiazdowe

czwartek, 21 maja 2015

O górach lodowych

Powiem ci, Drogi Czytelniku, że ludzie są trochę jak góry lodowe.
Nad wodą poznania widzimy jedynie ich szczyt, niewielką część: wygląd zewnętrzny, może czasami poglądy czy zainteresowania, którymi zechcą podzielić się z otoczeniem. Tymczasem większość człowieka pozostaje pod wodą - to jest  w  u k r y c i u . 
Mimo najlepszych chęci nie posiadamy zatem, i prawdopodobnie nie jesteśmy w stanie posiąść, pełnego obrazu o człowieku. Na podstawie zaledwie ułamka osoby - jakże prosto skrócić tok myślowy i wysnuć pochopne wrażenie o nim.
Jeżeli drażni cię czyjaś obecność - widocznie za mało go jeszcze znasz!

Ludzie też jak lodowe góry dryfują po morzach i oceanach. Czasem dwie góry zderzą się i trudno powiedzieć, co z tego wyniknie.

poniedziałek, 11 maja 2015

Człowiek i morze

Człowieku wolny! Zawsze kochać będziesz morze.
Morze jest twem zwierciadłem. Ujrzysz w niem twą duszę,
W nieskończonych fal piennych mgle i zawierusze,
A myśl twa niemniej gorzkiej ma głębi bezdroże.

Lubisz grążyć się w własnych obrazów odbicia:
Pieszczą je twoje oczy, ramiona, — a serce
Zapomina o własnej żywota rozterce,
Słuchając jego skargi, zawodzeń i wycia.

Równie dumni i mroczni jesteście oboje:
Człowieku, nikt nie zbadał dna twego tajnicy!
Morze, nikt nie zna bogactw twych skrytej skarbnicy!
Tak zawistnie strzeżecie tajemnice swoje.

A przecie wieki przeszły w bezdennej otchłani,
Odkąd wzajemna walka na siebie was żenie —
Takeście ukochali ból, śmierć i zniszczenie,
O wieczyści wojowie — bracia niezbłagani!

Charles Baudelaire "Człowiek i morze" [przeł. B. Ostrowska]

sobota, 4 kwietnia 2015

O Wielkiej Nocy

Żeby zbliżyć się choć trochę do zrozumienia
wielkiej tajemnicy miłości Boga do człowieka
należy przyjrzeć się ludziom Misterium

Kajfaszowi
mężowi stanu
któremu na sercu ciążyło dobro narodu
który podjął słuszną jego zdaniem decyzję
Piłatowi
zmęczonemu namiestnikowi
strażnikowi porządku publicznego w niegościnnej prowincji
Żołnierzom Imperium
ludziom pracy na służbie
okrutnym bo znudzonym przebywaniem w oddali
od domów rodzinnych i winnic Rzymu
Judaszowi
chciwemu zdrajcy
a przecież właściwemu człowiekowi na właściwym miejscu
bez niego nie wydarzyłoby się to co się wydarzyło
Faryzeuszom
mściwym i bezwzględnym z powodu urażonej dumy
gotowym na śmierć Człowieka by przed bluźniercą
uchronić Tradycję
Tłumowi z placu pretorium
temu samemu tłumowi
który parę dni wcześniej radośnie witał Jezusa w Jerozolimie
który miał jeszcze w pamięci cuda i łaski
jakie spłynęły na udręczoną ziemię w tych świętych dniach
gdy Zbawiciel przebywał pośród ludzi
Barabaszowi
mile przecież zaskoczonemu popularnością wśród ludu
schwytanemu za uczestnictwo w zamieszkach a tu proszę
nagle taka sława i cześć
Szymonowi Piotrowi
przekonanemu o sile ducha
w godzinie próby złamanemu jak zapałka
powstanie później i z nową mocą
przewodzić będzie rozproszonym chrześcijanom
Apostołom
przerażonym bo miało być pięknie
a rozproszonym niczym stado owiec bez pasterza
bez odwagi by spojrzeć na konającego Mistrza
Weronice
Szymonowi z Cyreny
Niewiastom
świadomym lub nie pomocnikom Bożym
Złoczyńcom
Dismasowi i Gestasowi
przypadkowo zamieszanym w niezwykłą historię
Maryi
udręczonej pod Krzyżem
przez łzy patrzącej na ostatnie chwile dziecka
los ten przeczuwała zapewne już długo 
przed tragicznym końcem

Tylu ich było Panie
Tyle smutku zwątpienia
Tyle łez i strachu i śmierci

A jednak ludzie dobrzy
A jednak Zbawienie
A jednak Miłość
co zwycięża
co przetrwa wszystko

niedziela, 29 marca 2015

O Gigantach

"Jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów. W ten sposób widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie dlatego, ażeby wzrok nasz był bystrzejszy, lub wzrost słuszniejszy, ale dlatego, iż to oni dźwigają nas w górę i podnoszą o całą gigantyczną wysokość."
Bernard z Chartres

Przychodzimy na świat. 
Dorastamy w ramionach, 
w cieniu Gigantów.
Poznajemy otoczenie z poziomu ich silnych barków.
Dorastamy
i wzmacniamy się.

Wreszcie, gdy ramiona Gigantów
to dla nas przestrzeń zbyt mała,
sami stajemy się Gigantami.

środa, 18 marca 2015

O zmianie

Aby stać się lepszym człowiekiem, porzuciłem wszystkie złe czyny - a zrobiłem to z takim rozmachem, że zaniechałem przy okazji wielu czynów dobrych. Stałem się obojętny, nijaki, co uplasowało nowego mnie gdzieś daleko pode mną starym.

poniedziałek, 9 marca 2015

O głupocie

"- Tak nie można, proszę pana, nie można - skwitowała opowieść Merceditas, oparta o drzwi księgarni, z dala od rąk Fermina. - Ten biedaczek to człowiek dobry jak świeży chleb i nikomu nie wadzi. A że lubi się przebrać za babę i sobie gdzieś tam pośpiewać? No i co z tego? Ludzie są obrzydliwie źli.
Don Anacleto milczał, spuściwszy wzrok.
- Są głupi, a nie źli - zaprotestował Fermin. - Głupi. To nie to samo. Zło zakłada jakąś moralną determinację, jakiś zamiar i pewną myśl. A głupiec nie pomyśli ani się nie zastanowi. Działa instynktownie, jak zwierzę, przekonany, że robi dobrze, że zawsze ma rację; dumny, że przypierdala, za przeproszeniem, każdemu, kto widzi mu się inny od niego samego, i wszystko jedno, czy dlatego, że innego koloru, wyznania, języka, narodowości, czy też, jak w przypadku don Federica, dlatego, że lubi inaczej spędzać czas wolny. Źli ludzie jeszcze mają swoje miejsce na świecie, zbyteczni są skończeni głupcy."
Carlos Ruiz Zafón, Cień wiatru

środa, 4 marca 2015

O uśmiechu

Wracałem dziś rozkopaną brudną ulicą po długim i żmudnym dniu zajęć. Było szaro, zbierało się na deszcz. Pośród takiej aury, snując za sobą wielki tobół myśli, zmierzałem do domu po zasłużony odpoczynek.
Wówczas dostrzegłem idących z naprzeciwka dwoje młodych ludzi, wyróżniających się z burej masy zasępionej gawiedzi: kolorowo ubranych, radosnych, rozprawiających o czymś żywo. Widząc taką parę, mimowolnie uśmiechnąłem się.
Po czym pomyślałem: do jasnej cholery - to przecież takie proste! Jeśli chcę, aby ludzie się uśmiechali, sam muszę się do nich uśmiechać, aby mój widok, podobnie jak widok napotkanych przeze mnie dwojga ludzi, tworzył wyłom we wszechogarniającej szarości ducha. 
Spróbuję przekuć tezę na praktykę, niemniej jednak zachęcam do eksperymentowania z uśmiechem we własnym zakresie :)
"Gdybyś myślał, że jesteś szczęśliwy, byłbyś nim." - Voltaire

środa, 25 lutego 2015

O demokracji

W dzisiejszym świecie utarł się pogląd, jakoby słowo "demokracja" było synonimem równości.
Demokracja oznacza: jesteśmy  r ó ż n i  i pomimo różnych dążeń i potrzeb potrafimy wypracować korzystne dla każdego z nas rozwiązania.

Udział w kreowaniu rzeczywistości i świadomy na nią wpływ ogrywają tu kluczowe role.

wtorek, 3 lutego 2015

O proroku

"Prorok otrzymuje od Boga zdolność zgłębiania historii, w której żyje i interpretowania zdarzeń: jest jak strażnik, który czuwa w nocy i wie kiedy nadejdzie jutrzenka. Zna Boga oraz zna mężczyzn i kobiety, swoich braci i siostry. Potrafi rozeznać, a także jasno wskazać zło grzechu i niesprawiedliwości, b o  j e s t  w o l n y , nie musi odpowiadać przed innymi panami, jak tylko przed Bogiem, nie ma żadnych innych interesów niż sprawy Boże. Prorok staje zazwyczaj po stronie biednych i bezradnych, bo wie, że Bóg jest po ich stronie."
papież Franciszek, list apostolski do wszystkich osób konsekrowanych
Piękne słowa; jaką niosą moc i nadzieję!
Oby każdy z nas potrafił być takim prorokiem w swoim otoczeniu, wśród znajomych i najbliższych. Prorokiem sprawy, w którą wierzy.

niedziela, 25 stycznia 2015

O obserwacji

Dotarliśmy do momentu, w którym zaczynamy widzieć świat oczami innych ludzi, a i nie tylko istot ludzkich. 
Młodzi kierowcy w drodze do celu spoglądają w ekrany odbiorników GPS, z rzadka porównując poprawność jego wskazań z przebiegiem trasy za szybą. Żeglarze wpatrzeni w urządzenia nawigacyjne zamykają się powoli na wieszczący o pogodzie ruch chmur po nieboskłonie i szum bezkresnego morza. Lekarze leczyć zaczynają parametry badań i wskazania aparatury medycznej, ślepną wobec samopoczucia i klinicznego stanu pacjenta.
Wierzymy w coś, jesteśmy o tym przekonani - bo jest to napisane, bo ktoś tak powiedział.
Mądrość wschodnia uczy: nie przywiązywać się do żadnej prawdy, niczemu nie wierzyć dlatego tylko, że wyczytało się to ze wspaniałej księgi, czy zasłyszało z ust mędrca. 

To, co prawdziwe, musimy bacznie zaobserwować sami; jedynie cierpliwa obserwacja świata dać może duchowi pożywkę, na której wzrośnie niczym doskonały kwiat.

czwartek, 15 stycznia 2015

O pielgrzymce

"Człowiek rozbudzony, świadomy swoich sił i słabości, poszukujący granic swoich możliwości, jakiekolwiek by one były - mimo, że niekiedy nimi przerażony - zawsze przewyższy i zwycięży ludzi uśpionych, stłoczonych w miastach, tkwiących w okowach konwenansu, zaczadzonych i oszukanych. Mimo całej swojej lichoty drgające światełko świecy ledwo oświetlającej kompas jest mocniejsze od tysięcy neonów, które spływają na miasta i zabijają gwiazdy."

(...)

"W tych właśnie okolicach, gdzie można spotkać zaledwie kilku ludzi, najłatwiej spotkać ludzką duszę! (...) W jednej chwili potrafi się rozpoznać tych, których spojrzenie niesie piękno i nostalgię tamtych stron, tych, z którymi można mówić takim samym językiem."
Gerard Janichon, Damien. Góry lodowe i morza Południa

środa, 7 stycznia 2015

O morzu

"Razem przeżyliśmy nadzwyczajne chwile w harmonii, w której pojęcie ziemskiego czasu ustąpiło innemu trwaniu, zarazem wydłużonemu i szybszemu. Razem poddaliśmy się zmianie, która zawsze zachodzi na morzu: staliśmy się morskimi zwierzętami, wydanymi naturze, dostosowanymi do jej rytmu, leniwymi i aktywnymi. Jak zwierzęta nauczyliśmy się wygospodarowywać sobie chwile odpoczynku, uprzywilejowane godziny, w których lenistwo nie wywołuje poczucia winy. Gdyż na morzu człowiek wiele się uczy siedząc cicho i spokojnie na dziobie jachtu. Kiedy muszę rozwiązać jakiś trudniejszy problem, dojść do porozumienia sam ze sobą, czekam, aż będę na morzu, by się nad tym zastanowić. Tam łatwiej się sprawy klarują i same wracają do właściwych proporcji. Na lądzie wszystko jest zniekształcającym zwierciadłem, na morzu przeciwnie, tam mam wrażenie - może zwodnicze - że myślę prawidłowo, bo czuję się wolny. Pamiętasz, co mówił Baudelaire: »Wolny człowieku, zawsze będziesz kochał morze«."
Marc Linski, Żeglarstwo swobodne