Tak się jakoś dziwnie składa, że od dni paru mam codzienną okazję, by rozmawiać z ludźmi, których niechętnie sam bym zagadnął, raczej w wielkiej potrzebie i z ogromnego przymusu. Mam na myśli amatorów tanich win, jak również amatorów markowej odzieży sportowej.
Ot, na przykład pijaczek, który pod wpływem rozbijał się po nocnym zabrzańskim tramwaju, a później zagadywał nielicznych już pasażerów z prośbą o drobne na napój orzeźwiający - miał smutne brązowe oczy; czy ktoś to zauważył?
Albo chłopak, który na zajezdni w Gliwicach wyłożył swą życiową filozofię w temacie palenia na przystankach; pierwszy raz zostałem zapytany, czy mi to nie przeszkadza - niesamowite, jak na tylu nałogowców w społeczeństwie..!
Nie, bynajmniej nie zamierzam tu gloryfikować uzależnień - są oznaką słabej woli i szkoda mi tych jegomościów, szczególnie współpasażera z tramwaju.
Pomyślałem jednak: "Jak bardzo wszyscy jesteśmy sobie potrzebni!"
Okej, zakładam na potrzeby eksperymentu, że reprezentuję którąś z popularnych subkultur - co prawda nie utożsamiam się szczególnie z zasadami którejkolwiek z nich, ale dla nieznających mnie ludzi to nieistotne, bo liczy się przecież pierwsze wrażenie: kiedy zastanowię się przez chwilę, otrzymuję szerokie spektrum określeń, jakie nieraz słyszałem lub mógłbym usłyszeć za plecami, idąc ulicą. Mniejsza z tym.
Na potrzeby eksperymentu załóżmy, że jesteś, Drogi Czytelniku, tak pozornie nieskomplikowany, jak okładka książki względem jej treści. Otóż społeczeństwo przelotnym spojrzeniem postrzegać będzie wyłącznie okładkę, a i tę najczęściej z jednej, brudniejszej strony.
Dalej: pośród nas funkcjonują różne archetypy społeczne - komedia dell'arte, każdy gra rolę (tak, w dalszym ciągu polecam autobusy!).
Aby rozwinąć wyobraźnię oraz poszerzyć świadomość inności drugiego człowieka*, proponuję ćwiczenie: przedstaw sobie scenę (może nią być szkoła, ulica, komunikacja miejska, czy co też dusza zapragnie), na której pojawiają się dwie osoby z różnych grup społecznych, subkultur itp. - ważne, byleby było różnie. Jak te osoby się zachowają wobec siebie, co powiedzą? A jak mogłyby się zachować,
wykazując chęć otwartego kontaktu z drugim człowiekiem? Wreszcie, co
trzeba by zmienić?
Dobrze, po takiej rozgrzewce ustaw się na scenie - będziesz grał siebie samego. Nie koloryzuj, rób to rzetelnie i zgodnie z prawdą!
Zadaj powyższe pytania.
Co trzeba zmienić? Tego, mam nadzieję, dowiesz się, a stąd już tylko krótka droga, by myśl stała się Twoim nowym zwyczajem.
---
* W dawnych czasach handel narodził się z uwagi na fakt, że ktoś miał coś innego, czego potrzebowaliśmy, nie mając tego, a co mogliśmy uzyskać w zamian za coś, co było naszą własnością.
Niejako wzajemnie ubogacanie się - to chyba klucz do zrozumienia.